„Jak włączyć inteligencję do naszych emocji i przywrócić kulturę i uprzejmość w codziennych kontaktach , a troskę w życiu społecznym ?”
Autor Daniel Goleman książkę „Inteligencja emocjonalna, napisał pod wpływem głębokiego kryzysu społecznego w Ameryce, dodał, że przyjaciele z Polski mówią o tym, że ich problemy są odmienne. Z tą opinią ja osobiście się nie zgadzam.
Każdy z nas doświadcza na co dzień rywalizacji zanikającej solidarności wzrost egoizmu mimo, że istnieje konieczność pełniejszego współdziałania i wzajemnej troski. Mniej też pośród nas szczęśliwych ludzi (gwałtowny wzrost przypadków depresji).
Autor podaje przykład kierowcy, który swoim optymizmem zaraża innych. Ja również pamiętam ze swojego życia takiego kierowcę, który swoją życzliwością, uśmiechem poprawił nastrój podróżującym. Na co dzień życie jest mniej optymistyczne. Zewsząd słyszymy o morderstwach popełnianych przez rodziców na dzieciach, o gwałtach, znęcaniu psychicznym i fizycznym. Do niedawna nie były znane zwroty jak np.: wykorzystanie emocji, strzelanie z samochodu, wstrząs pourazowy. Książka Daniela Golemana jest przewodnikiem jak znaleźć sens w tym bezsensie.
Część pierwsza tej książki mówi o nowych odkryciach w dziedzinie emocjonalnej architektury mózgu, wyjaśniających najbardziej kłopotliwe momenty w naszym życiu, kiedy to uczucie zagłusza wszelkie racjonalne argumenty. Przedstawione są tam dane neurobiologiczne, które mówią że istnieją możliwości kształtowania nawyków emocjonalnych u naszych dzieci. Część druga dotyczy zdolności hamowania impulsów emocji, odczytywania emocji innych osób, gładkiego układania stosunków międzyludzkich.
Część trzecia analizuje niektóre kluczowe różnice wynikające z posiadania lub nieposiadania wspomnianych uzdolnień. Część czwarta opowiada o lekcjach emocji, których uczymy się jako dzieci w domu i w szkole. Wreszcie część piąta przedstawia niebezpieczeństwo na jakie naraża się osoba, która w procesie dojrzewania nie zdoła przyswoić sobie umiejętności panowania nad sferą emocji.
Najbardziej niepokojące dane w tej książce pochodzą z różnego rodzaju ankiet, przeprowadzonych wśród rodziców i nauczycieli. ”Ukazują one ogólnoświatowe „dążenia” do tego, by obecne pokolenie dzieci było bardziej niespokojne niż poprzednie, by dzieci były bardziej samotne, przygnębione, nerwowe, skłonne do martwienia się, bardziej impulsywne i agresywne, by łatwiej wpadały w złość i trudniej dawały się utemperować”.
Kiedy się nad tym zastanawiałam doszłam do wniosku, że jest kilka przyczyn tego stanu rzeczy. Praca zarobkowa kobiet, duża liczba samotnych rodziców, nieodpowiedzialne wychowanie mężczyzn, niewłaściwa edukacja szkolna, wychowanie przez telewizję.
Aby lepiej zrozumieć istotę inteligencji emocjonalnej, należałoby się na chwilę zatrzymać przy anatomii ludzkiego mózgu. Ciało migdałowate u ludzi jest skupiskiem wzajemnie połączonych struktur o kształcie migdała, znajdującym się nad pniem mózgu. Ciało migdałowate „wyspecjalizowało się” w sprawach emocjonalnych. Jeżeli odetnie się jego połączenie z resztą mózgu, to nie jest on w stanie ocenić emocjonalnego znaczenia zdarzeń. Kluczową rolę ciała migdałowatego w funkcjonowaniu mózgu emocjonalnego, odkrył Joseph Le Doux – neurolog z Uniwersytetu Nowojorskiego.
Najdobitniej o sile emocji i roli jaką odgrywa ona w naszym życiu psychicznym świadczą chwile w życiu każdego z nas, kiedy w nagłym porywie dokonujemy czynów, których po opadnięciu emocji żałujemy. Jeżeli chodzi o mnie, to często żałuję słów wypowiedzianych w kłótni, rzeczy które zdarza mi się zniszczyć w przypływie złości. W takich właśnie momentach, kiedy impulsywne uczucie zagłusza rozsądek, kluczową rolę odgrywa owa niedawno odkryta funkcja ciała migdałowatego. „Drogi łączące ciało migdałowate z korą mózgową są miejscem, w którym głowa i serce, umysł i uczucie toczą najbardziej zażarte walki albo zawierają porozumienie o współpracy”. Połączenia te tłumaczą, dlaczego emocje mają tak istotne znaczenia dla skutecznego myślenia, zarówno przy podejmowaniu mądrych decyzji, jak i po prostu przy jasnym myśleniu. W pewnym sensie mamy dwa mózgi, dwa umysły i dwa odmienne rodzaje inteligencji: racjonalną i emocjonalną. Obie określają jak wiedzie się nam w życiu. Inteligencja, którą wykazujemy się w nauce, ma niewiele wspólnego z życiem emocjonalnym. Najbystrzejsi spośród nas mogą dać się ponieść nieokiełznanym emocją i działać pod wpływem niekontrolowanych impulsów.
Osoby o wysokim ilorazie inteligencji mogą zadziwiająco nieudolnie kierować swym życiem prywatnym. Układ takiego irracjonalnego i beznadziejnie głupiego zachowania, mieliśmy okazję obserwować w TV w wykonaniu dwójki wzorowych uczniów znęcających się nad swoim nauczycielem. Pocieszającym jest fakt, że o ile inteligencji emocjonalnej nie da się zwiększyć, o tyle dzieciom można przyswoić decydujące umiejętności emocjonalne, albo usprawnić je, jeśli zadamy sobie trud nauczenia ich tego.
Można by zadać pytanie jak kształtują się losy ludzi, którzy przejawiają już od dzieciństwa umiejętności radzenia sobie z niepowodzeniami, panowania nad emocjami. Inteligencja teoretyczna, która przejawia się w świetnych ocenach w szkole, praktycznie nie przygotowuje do odpierania przeciwności – a nie do korzystania z szans, które stawiają przed nami zmienne koleje losu. Stopień w jakim dana osoba opanowała te umiejętności decyduje o tym, czy odniesie w życiu sukces, czy zabrnie w ślepy zaułek.
Wiele dowodów świadczy o tym, że ludzie, którzy są emocjonalnie sprawni – to jest znają swoje emocje i potrafią nimi kierować, właściwie odczytują uczucia innych osób i umieją się do nich należycie odnieść – mają przewagę nad innymi we wszystkich dziedzinach życiach, od romansów i intymnych związków poczynając, a na przyswajaniu niepisanych reguł rządzących wewnętrzną polityką rozmaitych organizacji i firm kończąc.
Inteligencja emocjonalna to dziedzina zaniedbywana zarówno w Polsce jak i na świecie. Istnieje niewiele ośrodków gdzie kształci się, oprócz tradycyjnych, takie uzdolnienia jak np. spostrzegawczość społeczna. Niestety w tradycyjnych przedszkolach i szkołach zdolności te są ignorowane czy nawet tłumione. Moim zdaniem, konieczne jest włączenie do programu nauczania treści, które zwróciłyby uwagę na rozwijanie talentów uczniów. Wskazanie młodzieży drogi w dążeniu do własnych marzeń, odnalezieniu dziedziny, w której będzie kompetentnym fachowcem i w której praca będzie dawała mu zadowolenie. Nauczyciele tracą czas i energię na realizację tzw. programu nauczania tracąc z pola widzenia dziecko.
Szkoła przypomina fabrykę, w której uczniowie mają wtłaczaną często niepotrzebną wiedzę, która najlepiej przygotowuje do zawodu profesora uniwersytetu. Ocenia też uczniów nie na podstawie twórczego myślenia, ale na podstawie mechanicznego odtworzenia definicji i reguł. Mimo, że pracuję w szkole, nie mogę się zgodzić na klasyfikowanie uczniów wg uzyskiwanych przez nich ocen. Nie odkrywamy ich naturalnych predyspozycji i uzdolnień ani ich nie rozwijamy. Zamiast tego proponujemy codziennie kilka godzin nudy domagając się jednocześnie dyscypliny.
Stare koncepcje inteligencji obracają się wokół wąskiego pasma uzdolnień językowych i matematycznych. Psychologowie Sternberg i Salovey przyjęli szersze rozumienie inteligencji. Salovej włącza gardnerowską inteligencję personalną do swej podstawowej definicji inteligencji emocjonalnej, rozciągając określone tym mianem zdolności na pięć podstawowych dziedzin:
- znajomość własnych emocji – inaczej rozpoznawania uczucia w chwili, kiedy nas ogarnie,
- kierowanie emocjami (zdolność uspokajania się, otrząsania się ze smutku, niepokoju i irytacji,
- zdolność motywowania się, samokontrola emocjonalna – odkładanie w czasie zaspokajania pragnień i tłumienie popędliwości – zdolność wprawiania się w stan „uniesienia twórczego” umożliwia wybitne osiągnięcia we wszystkich dziedzinach,
- rozpoznawanie emocji u innych,
- nawiązywanie i podtrzymywanie związków z innymi.
Zirmann stwierdził, że kiedy nasze ciało znajduje się w stanie napięcia i coś wyzwoli reakcję zwaną porwaniem emocjonalnym, to następna emocja – bez względu na to, czy jest to złość czy niepokój – jest szczególnie intensywna. Zdarzyło mi się, kiedy chciałam skorzystać z bankomatu, że był on uszkodzony. Następnie w aptece nie było leku, który chciałam kupić, na koniec zdenerwowało mnie jeszcze moje dziecko, które nie mogło poradzić sobie z odpięciem kurtki. Skorzystałam wtedy z metody relaksacji (głębokie oddychanie i rozluźnienie mięśni), w efekcie udało mi się opanować agresję słowną. Pewną odmianę techniki relaksacyjnej zauważyłam u palaczy, którzy również rozładowują złość, gdyż paląc głębiej oddychają, jednak tego sposobu nie polecam.
Chroniczny, powracający niepokój, jest bardzo niekorzystny dla naszego spokoju psychicznego, np. stale powtarzające się natrętne myśli prowadzą do bezsenności. Niepokojowi, podobnie jak amuletowi, który chroni nas przed jakimś przewidywanym złem przypisujemy zasługę zapobieżenia niebezpieczeństwu, na którym obsesyjnie się koncentrujemy. Bardzo ważne jest aby umieć radzić sobie z tymi stanami. Należy wychwycić oznaki świadczące o pojawieniu się niepokoju, ćwiczyć codziennie relaksację. Zajmować krytyczne stanowisko wobec swoich przypuszczeń: „czy jest wielce prawdopodobne, że wydarzy się to, czego się lękamy?” „Czy jest to na pewno sytuacja, w której dla wydarzenia tego nie ma żadnej alternatywy, albo istnieje tylko jedna alternatywa?” „Czy nie można temu w żaden sposób zapobiec?” „Czy też nareszcie, pomaga nam ustawiczne zajmowanie się tymi samymi niepokojącymi myślami?”
Wiadomość, że niepokój może w znacznym stopniu zakłócać zdolność rozumowania, nie jest niczym nowym dla nauczycieli. Uczniowie i studenci, którzy są lękliwi, rozzłoszczeni albo przygnębieni, mają kłopoty z nauką. Gdy te emocje uniemożliwiają koncentrację, upośledzeniu ulega pewna zdolność umysłowa, którą kognitywiści nazywają „pamięcią operacyjną”.
We wszelkich osiągnięciach dużą rolę odgrywa pozytywna motywacja – swoiste uszeregowanie entuzjazmu, zapału i wiary w siebie. Wspólną cechą uzyskujących najlepsze wyniki w wielu dziedzinach, np. muzycy, olimpijczycy itd. jest to, że mają niezwykłą zdolność motywacji umożliwiającą nieustanne oddawanie się żmudnym i męczącym ćwiczeniom. Często osiąga tzw. stan uskrzydlenia.
Uwaga w stanie uskrzydlenia jest w największym stopniu skupiona, ale nie wytężona. Jest stanem wolnym od wyładowań emocjonalnych. Jest warunkiem niezbędnym do uzyskania mistrzowskiej biegłości nie tylko w każdym zawodzie, ale także w uczeniu się. Uczniowie, którzy potrafią osiągnąć ten stan, uczą się lepiej niezależnie od mierzonego testami osiągnięć potencjału intelektualnego. Howard Gardner, psycholog z Harvardu, który stworzył teorie wielorakiej inteligencji, uważa uskrzydlenie i charakterystyczne dla niego stany pozytywne za element najzdrowszej metody uczenia dzieci, motywujący od wewnątrz, a nie za pomocą kar i nagród. Powinniśmy wykorzystywać pozytywne stany psychiczne dzieci, przy ciągnięciu ich do nauki w dziedzinach, w których mogą rozwijać swoje zdolności. Dzieci zachowują się źle w szkole wtedy, kiedy się nudzą, a niespokojne są wtedy, kiedy przerastają je zadania domowe. Model uskrzydlenia wskazuje na to, że do osiągnięcia mistrzostwa w jakiejkolwiek dziedzinie, czy umiejętności, powinno – w warunkach idealnych – dochodzić naturalnie, kiedy dziecko zajmuje się tym, do czego czuje spontaniczny pociąg. Ta początkowa pasja może stać się zalążkiem wybitnych osiągnięć. W ostatecznym rezultacie sprawia, że dziecko czuje się szczęśliwe.
Umiejętność wpływania na emocje innych – wspaniała sztuka współżycia, wymaga opanowania dwóch innych umiejętności emocjonalnych: panowania nad sobą i empatii. Na tej podstawie tworzą się i rozwijają umiejętności obcowania z ludźmi.
W wyniku zaniedbań wychowawczych wielu ludzi nie radzi sobie z subtelnościami stosunków społecznych. Każdy z nas spotkał się w życiu z osobami, które nie wiedzą kiedy zakończyć wizytę, albo rozmowę telefoniczną. Któż z nas nie miał do czynienia z kimś, kto koncentruje rozmowę tylko na sobie, wtykając nos w cudze sprawy albo zadaje wścibskie pytania. Psycholodzy ukuli termin dyssemia na określanie swoistej niezdolności nauczenia się przekazów niewerbalnych. Problem taki polegać może na słabym wyczuciu przestrzeni osobistej, co objawia się w ten sposób, że dziecko podczas rozmowy stoi zbyt blisko osoby, do której się zwraca, albo rozkłada swoje rzeczy na terytorium należącym do kogoś innego. Dzieci, które nie potrafią odczytywać, ani wyrażać emocji, czują się stale sfrustrowane. W istocie rzeczy nie rozumieją, co się dzieje. Jeżeli popełniasz błędy w wysyłanych przez siebie komunikatach emocjonalnych, to stale spotykasz się z dziwnymi reakcjami innych – odtrącają cię, a ty nie wiesz dlaczego. Oprócz odtrącenia przez rówieśników dzieci takie mają również kłopoty w nauce.
Zgadzam się w pełni ze stanowiskiem autora książki co do faktu, że współcześni ludzie mają mniej możliwości wyciszania się. Otoczeni są zewnętrznym hałasem i chaosem. Niewątpliwie podstawowe umiejętności wchodzące w skład inteligencji emocjonalnej będą się coraz bardziej liczyły w pracy zespołowej, współpracy i uczeniu się. Autor twierdzi, że jak dotąd emocjonalną edukację naszych dzieci pozostawiamy przypadkowi.
Po lekturze tej książki jestem przekonana, że powinna ona stać się obowiązkową, nie tylko do przeczytania przez nauczyciela, ale do stosowania jej założeń na zajęciach szkolnych.